Znowu coś lżejszego. 3-odcinkowy serial Netflix „Arnold” to historia ikonicznego bohatera mojego pokolenia. I choć jego samozadowolenie może trochę irytować, to dokonania chuderlawego chłopaka z zapadłej austriackiej wioski, borykającego się z kompleksem brata i bojącego się ojca nazisty, wzbudzają podziw. Poza pamiętnymi rolami w filmach, kolejne odcinki przedstawiają najpierw niezwykłą historię sukcesów w kulturystyce, a na koniec równie imponującą listę jego osiągnięć na arenie politycznej. Schwarzenegger zachowuje się, jakby rozmawiał z kolegą, i szczerze opowiada o swoich błędach i potknięciach. Mnie jego opowieść autentycznie wciągnęła.
Przez cały film Arnie podkreśla, że pozostawał wierny swojej wizji – a właściwie jej trzem kolejnym odsłonom. Gdy bowiem uznał, że osiągnął już wszystko jako kulturysta, zdecydował się podbić Hollywood, a następnie zostać wpływowym politykiem. Oczywiście jest to autokreacja, jednak nie ma wątpliwości, że źródłem jego sukcesu były wizja i konsekwencja w działaniu. Kiedy opisywał, jak z detalami wyobrażał sobie kolejne sukcesy i mimo porażek z determinacją do nich dążył, zastanawiałem się, czego potrzeba, aby tak wytrwale zbudować sobie tak szczegółowy obraz własnej przyszłości. Bo to, że zbudowanie sobie obrazu może być skutecznym narzędziem do osiągnięcia celu, jest już powszechnie znaną metodą motywacyjną.
Najbardziej interesowało mnie, jak Arnold podnosił się z porażek, ale niestety ten wątek trochę pomija. Mówi, że po prostu pracował więcej i ciężej. Wspomina jedynie kilku prawdziwych przyjaciół, którzy prawdopodobnie (rzadko jest to wprost powiedziane) go wspierali. Jednak oglądając film, można odnieść wrażenie, że to raczej jego wewnętrzna siła pomagała mu w trudnych sytuacjach.
Żal i smutek z powodu błędów brzmiały dla mnie szczerze, z pewnością szczera była również duma z osiągnięć, niemniej zabrakło mi w tej opowieści choć trochę ludzkiej niepewności i pokory. Z relacji Schwarzeneggera wynika, że prawie zawsze wiedział, co powinien robić. Po prostu wymyślał siebie w wersji maksimum i to realizował. I chyba nieprzypadkowo zagrał Terminatora, który nigdy się nie wahał 😉 Czy ja bym tak potrafił? Nie wiem, aczkolwiek od jakiegoś czasu ćwiczę stawianie sobie jasnych celów i widzę efekty. Każdy, kto potrzebuje motywacji do takiego postępowania, powinien koniecznie obejrzeć ten dokument.
Arnold
