To zdanie, które wypowiedział na kursie mentoringu Piotr Ciacek, zapadło mi w pamięć jako twórcze rozwinięcie znanego mi wcześniej z coachingu hasła „Zawsze masz wybór”. Aż się uśmiechnąłem do siebie – tak trafnie ujęto w nim to, w co wierzę.

Często słyszymy „To jedyna sensowna opcja” albo „Nie mam innego wyboru” i widzimy człowieka, który – przeważnie zrezygnowany, ale czasem z animuszem – zabiera się do realizacji swojej decyzji. I nie chodzi o to, że czasami rzeczywiście jedna z kilku opcji jest dla nas zdecydowanie najkorzystniejsza.

W przypadku ważnych wyborów, gdy późniejsze działanie wymaga dużo czasu i energii, istotne jest, aby ta energia popychała nas w kierunku, który jest dla nas korzystny nie tylko w danym momencie, ale także w dłuższej perspektywie. Nie rzucajmy się od razu do działania. Przed wykonaniem takiego kroku warto solidnie i z otwartą głową przeanalizować w sposób możliwie kreatywny inne opcje.

Nie jest to jednak łatwe. Gdy jesteśmy pod presją ważnej decyzji, czasu, środowiska, odczuwamy naturalną potrzebę (a przynajmniej poczucie winy własne lub narzucone przez otoczenie), aby jak najszybciej „odpowiedzieć” na ewentualne zagrożenia – czyli podjąć działanie. Ale czy rzeczywiście nie możemy poświęcić chwili na analizę? Tutaj można przypomnieć dowcip o robotnikach biegających z pustymi taczkami. Często nawet udaje nam się zatrzymać na chwilę i spróbować rozważyć alternatywę. Niestety, inne sensowne scenariusze nie przychodzą nam do głowy i po chwili jałowego „wałkowania” znanych, ale nieatrakcyjnych opcji, wracamy do tej pierwszej. I przekonujemy samych siebie, że intuicja od początku dobrze nam podpowiadała…

Czy aby na pewno? To prawdopodobne. Ale może po prostu wpadamy w pułapkę naszych pierwotnych instynktów. Gdy mózg (często nieświadomie) rozpoznaje sytuację, którą interpretuje jako zagrożenie, uwalnia wtedy do organizmu hormony mobilizujące do szybkiego działania. Jednocześnie blokują one zdolność analitycznego myślenia. Ten mechanizm wytworzony przez lata ewolucji miał zapewnić błyskawiczną reakcję („Nie czas na myślenie”). 

Co zrobić w takiej sytuacji? Możemy spróbować się zrelaksować (np. przez medytację), aby obniżyć poziom stresu i otworzyć sobie możliwość kreatywnego myślenia. Możemy skorzystać ze wsparcia coacha, który pomoże przejść przez proces uzyskiwania dystansu do problemu i poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Wreszcie, gdy brakuje nam wiedzy w danym obszarze, możemy rozpocząć pracę z mentorem i bazować na jego doświadczeniu.

Czy warto szukać wsparcia, czy lepiej działać samemu? To zależy od wagi problemu, indywidualnych zdolności do autorelaksacji i wreszcie czasu, jaki mamy do dyspozycji. Ale nie zapominajmy o „pustych taczkach”! 😉 Dodatkowo doświadczony coach czy mentor pomoże przeanalizować potencjalne zagrożenia i zasoby, które można wykorzystać w dążeniu do celu, a nawet ułożyć plan działania. Tu chciałem zaznaczyć, że warto, aby analiza zasobów i ryzyka odbywała się w stanie kreatywnego dystansu do problemu, a nie w sytuacji stresowej.

W Internecie są dostępne wystąpienia wielu mówców motywacyjnych i „coachów” przekonujących, że można osiągnąć wszystko – wystarczy uwierzyć w siebie. W tym celu trzeba powtarzać sobie regularnie, że jest się kimś fantastycznym/wspaniałym/niesamowitym. Ci ludzie częściowo mają rację: pozytywne myślenie wspiera w działaniu, a energia coacha czy mówcy jest zaraźliwa i mobilizuje. 

Jeżeli jednak nie przeanalizujemy na spokojnie wszystkich swoich obaw i nie zbudujemy w sobie przekonania, że mamy odpowiednie zasoby, taka energia łatwo gaśnie. Przy pierwszej drobnej porażce – a takie na pewno się zdarzą – pojawią się wątpliwości i chęć poddania się.
Tylko spokojne, gruntowne przygotowanie daje siłę na długo.

Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt wyboru spośród kilku opcji. Przemyślenie i uwzględnienie alternatywy, która jest choć trochę rozsądna, daje bezcenne poczucie wolności. Świadomość, że możemy wybrać inną drogę, pozwala obniżyć poziom stresu, a zarazem zwiększyć kreatywność i motywację do działania. Przypomnijmy sobie sytuacje, gdy robimy coś, co musimy. Czy praca nie idzie wolniej? Czy nie szukamy kolejnych wymówek, aby odłożyć ją na później?
A teraz przykład, gdy robimy coś, co po prostu możemy i chcemy – czy wówczas pracujemy szybciej i sprawniej?

Na koniec pytanie zadane mi „prowokująco” przez jednego z coachee w czasie rozmowy zapoznawczej: Po co marnować czas, skoro jestem na 90% pewien, że wrócimy do pierwszej opcji? Czy to jest ta zła opcja? Odpowiedź jest prosta: jeżeli widzimy inne opcje i jesteśmy pewni, że wybraliśmy dobrze, należy po prostu działać i sprawdzić. Jeżeli natomiast jesteśmy przekonani, że nie mamy wyboru, to dla samego poczucia wolności, nawet jeśli mielibyśmy pozostać przy tej pierwszej opcji, warto poświęcić trochę czasu na poszukiwanie i analizę alternatywnych.