Książka zawiera wiele kontrowersyjnych poglądów i (wbrew sugestiom autora) nie jest antidotum na wszystkie problemy, ale w pewnych sytuacjach pomaga. Podstawowa teza autora brzmi, że wszystko jest po coś i trudne sytuacje międzyludzkie zdarzają się, aby nas uzdrowić. Nawiązując do pojęcia buddyjskiej karmy, powtarzają się, dopóki nie zmienimy naszego zachowania. Trudno się nie zgodzić, że pewne zachowania prowokują ludzi wokół i pokazują prawdę bardziej o nas niż o nich. Na przykład jeżeli nie umiemy stawiać granic, to są one naruszane. Tipping skłania do zagłębienia się w istotę przebaczania, podkreślając, że naznaczone wyższością czy potępieniem nie jest pełnym wybaczeniem. Bardzo ciekawie też pisze o puszczaniu bólu w niepamięć.
Choć nie w każdej sytuacji przekonuje mnie teoria o przyciąganiu, język autora może drażnić, a tezy religijne budzić kontrowersje, to zaproponowane przez niego wypełnianie arkusza Radykalnego Wybaczania w wielu wypadkach po prostu działa. Książka na pewno nie dla każdego, ale może okazać się przydatna.
Osoby, do których to nie trafia, powinny sięgnąć po Brené Brown. Opisana u niej metoda Szmatławych Brudnopisów przypomina mi bardzo uproszczoną wersję arkuszy Tippinga.
Na koniec jeszcze dwie ważne uwagi. W odróżnieniu od Tippinga, w radzeniu sobie z urazami wyniesionymi z dzieciństwa raczej polecałbym terapię systemową uznawaną przez współczesną psychiatrię i warsztaty odkrywania/przeżywania wewnętrznego dziecka niż ich samodzielne „uśmiercanie”. Przede wszystkim zaś pracę nad wybaczaniem (szczególnie „radykalnym”) zalecałbym poprzedzić upewnieniem się, jak dobrze potrafimy stawiać swoje granice.
Przed lekturą książki zachęcam też do lektury artykułu Trudna sztuka stawiania granic i wybaczania.
Radykalne wybaczanie
