Ostatni rok przyniósł liczne problemy i komplikacje. Gospodarka polska i europejska przeżywała kryzys, co odbiło się na sytuacji ekonomicznej wielu osób. W sferze politycznej mieliśmy do czynienia z przedłużającą się wojną w Ukrainie, a dodatkowo pojawiały się nowe napięcia: w USA, Niemczech, Francji i wielu innych krajach. Życzę nam wszystkim, aby nadchodzące miesiące przyniosły poprawę. Trudne sytuacje jednak na pewno się pojawią, choćby w procesie kończenia trwających konfliktów. Co robić więc, gdy wokół pesymizm i piętrzące się trudności?
Przede wszystkim trzeba zmierzyć się z naszym biologicznym dziedzictwem. Nasz mózg jest tak zbudowany, że koncentruje się na zagrożeniach – to mechanizm, który zwiększał szanse przetrwania. Bezwiednie, a czasem wbrew naszej woli szuka zagrożeń i analizuje kolejne scenariusze. Jeżeli pozwolimy naszym myślom płynąć bez kontroli, najczęściej właśnie popłyną w tym kierunku. Dochodzimy do wniosku, że nie możemy zareagować (uciekać fizycznie), więc staramy się „zniknąć”. Nasze odruchy popychają nas często w stronę stagnacji i ucieczki emocjonalnej, co wywołuje uczucie zmęczenia i zniechęcenia.
Jedną z metod pozwalających przełamać taki impas jest szybkie przeanalizowanie możliwych zagrożeń i oddzielenie tych, na które mamy wpływ, od tych na które większego wpływu nie mamy. O tych drugich lepiej zbyt wiele nie myśleć, choć bywa to niełatwe. Oczywiście jest też „szara strefa” zagrożeń, na które nie mamy bezpośredniego wpływu, jednak możemy się przed nimi zabezpieczyć. Te warto zlustrować – ocenić, na ile są prawdopodobne i czy warto angażować swój czas i energię w zabezpieczanie się. Lub spojrzeć na nie z drugiej strony: spróbować opisać swoją sytuację i zastanowić się, jaki najmniejszy czy najłatwiejszy krok można szybko wykonać, aby ją choć trochę polepszyć. Należy zatem skoncentrować się na tym, co leży w naszym zasięgu, co możemy zrobić tu i teraz. Poprawa może być niewielka, ale ważne, aby była prawdopodobna i w miarę szybka. Warto analizować pozytywne scenariusze i potencjalne szanse. Każda nowa sytuacja – nawet taka, która wydaje się trudna – niesie nowe możliwości. Gdy skupiamy się na zagrożeniach, po prostu nie starcza nam energii, aby analizować potem pozytywne opcje. Warto więc trochę pokierować swoimi myślami i skupić się na nich w pierwszej kolejności. Można zacząć od pytania, co jest dla mnie w tej chwili najważniejsze i co mogę zrobić, aby to osiągnąć, utrzymać. Spróbować wymyślić choć kilka możliwych działań i – co ważne – oddzielić etap generowania pomysłów od etapu ich krytycznej analizy. A więc najpierw wypisujemy sobie różne opcje, choćby najbardziej zwariowane, i dopiero mając pewną pulę, zaczynamy przyglądać się im krytycznie. Z jednej strony patrzymy na szanse ich realizacji i zyski, jakie przyniosą, a z drugiej zaś na koszty ich wprowadzenia, szukając zasobów (wsparcia), które mogą nam ułatwić wykonanie. Najważniejsze zaś, by zakończyć rozważania znalezieniem choć jednego małego kroku, który można wykonać niezwłocznie.