W miniony weekend rozmawiałem z doświadczoną terapeutką o procesach dotyczących stawiania granic i wybaczania oraz naszych przemyśleniach z tym związanych. Te obszary są mi bliskie, więc była to bardzo ciekawa rozmowa.
Wielu z nas potrafi w niedługim czasie wyćwiczyć asertywność w stawianiu granic, jednak czasami trudne doświadczenia z dzieciństwa uniemożliwiają bycie asertywnym wobec niektórych osób (np. partnera, szefa, rodzica). Świetnie funkcjonujemy i potrafimy być asertywni w relacji ze znajomymi czy współpracownikami, ale w stosunku do tej konkretnej osoby jakoś nie potrafimy. I znajdujemy dziesiątki „racjonalnych” powodów, dlaczego „musimy” tak postępować. Jak to zmienić?
Czasami wystarcza uświadomienie sobie i zrozumienie schematu, według którego działamy. Mamy tu do dyspozycji cały wachlarz narzędzi coachingowych i terapeutycznych, m.in. RTZ (racjonalna terapia zachowań). Gdy to nie wystarcza, pomocne bywa zrozumienie, jakie doświadczenia wywołują w nas określone emocje – łatwiej nam wtedy nad nimi zapanować. Ostatnio oboje braliśmy udział w warsztatach szkoleniowych z zastosowania w diagnozie i terapii gry „Grunt to korzenie”, bazującej na koncepcji Generation Code®. Byliśmy pod wrażeniem jej potencjału w obszarze odkrywania źródeł schematów, które determinują nasze zachowanie. Schematów wyniesionych z dzieciństwa, a mających swoją genezę często w tym, co przeszli jeszcze nasi rodzice i dziadkowie. Zrozumienie mechanizmu, skąd się biorą nasze emocje i zachowania, pozwala nam skuteczniej ćwiczyć ich zmianę.
I tu pojawia się drugi aspekt trudnych doświadczeń, a mianowicie wybaczanie. Krzywdy czy rozstania, które wydarzyły się w naszym życiu, często zostawiają po sobie uczucie żalu lub wywołują ból w analogicznych okolicznościach. Obawa przed tym, aby sytuacja się nie powtórzyła, może blokować nas przed podjęciem efektywnych działań. Noszone w sercu urazy i pretensje utrudniają nam przede wszystkim kontakty z osobami, które przyczyniły się do takich sytuacji. Ale też komplikują relacje z innymi ludźmi, jeśli zaczynają nam podświadomie przypominać nasze doświadczenia z przeszłości.
Oczywiście najprościej byłoby wszystko wyjaśnić, porozmawiać o swoich krzywdach. Jednak w praktyce bywa to bardzo trudne i stanowi częsty, jeżeli nie główny, temat terapii par. Ja w swoich procesach często ćwiczyłem z mentee trudne rozmowy z przełożonym: czy, jak i kiedy mówić o emocjach, które budzą w nas konkretne zachowania i decyzje, jak sobie z tymi emocjami radzić, jak wytłumaczyć, dlaczego uważamy, że niektóre z nich są niesprawiedliwe czy niesłuszne. Widzę wiele podobnych schematów trudnych relacji z partnerem i trudnych relacji z przełożonym. Chętnie więc korzystam z każdej okazji, by porozmawiać na ten temat z doświadczonymi terapeutami.
Jeszcze trudniejsza jest sytuacja, gdy osoba, która nas skrzywdziła, nie chce lub nie może podjąć rozmowy. Z jakiegoś powodu nadal chce nas krzywdzić (np. czerpie z tego korzyści) albo po prostu odeszła z naszego życia i nie chcemy lub nie możemy do niej wrócić. Jednak uraza w nas nie pozwala nam „iść dalej”. Takie wspomnienia bardzo nas obciążają, a ich obiekt często nawet nie jest świadomy, jak silny miał (ma?) na nas wpływ. Pozbycie się takiego brzemienia pozwala wreszcie być wolnym, działać skuteczniej i pełniej cieszyć się życiem.
Jednak osiągnięcie tego stanu zazwyczaj nie przychodzi łatwo. Wielu ludzi potrzebuje wtedy wsparcia ze strony duchowości. Myślę tu o chrześcijańskiej miłości bliźniego czy buddyjskiej trosce o wszystkie stworzenia. Od razu też przypomina mi się historia o znanym buddyjskim nauczycielu, który został kiedyś zapytany: „Mistrzu, mówisz, że mamy życzyć dobrze wszystkim istotom. Ale jak mam życzyć dobrze komuś, kto mnie krzywdzi?”. „Życz mu jak najlepiej. Jak najdalej od ciebie” – odpowiedział przewodnik duchowy. Niech mu się dobrze wiedzie, byle nie moim kosztem; niech sobie znajdzie inne (nieszkodzące innym) sposoby na uzyskanie tego, czego potrzebuje; niech zniknie z mojego życia i będzie szczęśliwy gdzieś daleko – to ważna zmiana perspektywy. Pozwala naprawdę uwolnić się od obciążeń i zacząć od nowa.
A czy można i należy w tej kwestii „iść na całość”? Zapytałem koleżankę, jak ocenia książkę „Radykalne wybaczanie” Colina Tippinga, która podaje dość skuteczną w opinii wielu osób, ale jednocześnie nieco kontrowersyjną metodę na poradzenie sobie z wybaczaniem w ekstremalnie trudnych sytuacjach. Znajoma poniekąd potwierdziła moje wątpliwości, mówiąc, że spotkała osoby, które mylnie zinterpretowały ideę Radykalnego Wybaczania. W efekcie nie stawiają granic i wybaczając, pozwalają dalej się krzywdzić. To pokazuje, że za wybaczanie – takie naprawdę dojrzałe, korzystne dla siebie i innych – warto zabrać się wtedy, gdy potrafimy stawiać swoje granice.