W trakcie jednego z procesów, które prowadzę, rozmawiałem z menedżerem sprzedaży o jego organizacji pracy. To bardzo aktywna osoba: gdy planuje dzień, z trudem mieści w nim wszystkie ważne zadania. Jednocześnie świadomie, choć nie bez rozterek przekłada mniej ważne na kolejne dni, aby znaleźć trochę czasu dla siebie i dla rodziny.
Rano wszystko wygląda świetnie, ale już wkrótce jego harmonogram zostaje zakłócony za sprawą niespodziewanego telefonu od klienta. Wymaga on kilku rozmów z członkami zespołu, a przy tej okazji pojawiają się kolejne sprawy, które trzeba niezwłocznie załatwić. I cały misterny plan się sypie. Pod koniec dnia zostają pilne zadania na jutro i z wyjścia o godz. 17 nici… Ale potem wspomniany menedżer łapie się na tym, że mimo nawału pracy zmarnował godzinę (dwie?), przeglądając posty znajomych. I znowu musiał zostać do późna. Wie, że gdyby się zmobilizował, mógłby wyjść wcześniej, ale nie potrafi. Następnego dnia podobnie.
W momencie wystąpienia nieprzewidzianych komplikacji łatwiej zrezygnować z obiecanej sobie nagrody (czas dla siebie, relaks) niż zawieść szefów czy klientów – to chyba właśnie ten fakt spowodował, że z biegiem lat, w warunkach przytłaczającego obciążenia pracą u mojego mentee zaczął się rozwijać syndrom prokrastynacji. Bo czymże jest odkładanie zadań i przeglądanie TikToka? Dla niektórych być może to zaplanowany odpoczynek, ale u wielu osób czynność ta wywołuje złość na samych siebie i poczucie winy związane ze stratą czasu.
Klasyczną metodą organizacji swoich zajęć i walki z prokrastynacją jest planowanie, idea małych kroków i wartościowej, gwarantowanej nagrody. Naprawdę gwarantowanej. Bez oszukiwania samego siebie.
Do tego zjawiska odniósł się Jordan B. Peterson, autor zrecenzowanej przez mnie ostatnio książki 12 życiowych zasad. Antidotum na chaos. Druga z jego wytycznych, według mnie genialnie sformułowana, brzmi Traktuj siebie tak, jak traktujesz osoby, na których ci zależy. Warto przypomnieć sobie to hasło, gdy zaczyna brakować nam czasu. Oczywiście czasami trzeba coś poświęcić, jednak w dłuższej perspektywie bardzo istotne jest traktowanie siebie na równi z klientami, zespołem czy szefami. Czasami trzeba dokonać wyboru i z czegoś zrezygnować. Ważne, aby nie poświęcać się cały czas i wyłącznie siebie dla innych.
Jeżeli o to nie dbamy, nasza podświadomość to zapamięta. Po takich doświadczeniach trudno będzie zabrać się do nowych zadań, jeżeli będą nam się wydawać zbyt przytłaczające – i to nawet wtedy, gdy obiecamy sobie nagrodę. Będziemy się obawiać (nawet sobie tego nie uświadamiając), że znowu zabraknie na nią czasu, więc nie będziemy w stanie się zmobilizować. Zamiast tego wybierzemy jakąkolwiek chwilę wytchnienia już teraz, natychmiast – choćby przeglądając posty w mediach…
Niby potrafimy sobie to wszystko logicznie wytłumaczyć, ale nasza podświadomość pamięta, jak traktowaliśmy siebie samych. Warto zatem wobec własnej osoby wypracować postawę taką jak wobec tych, na których nam zależy – pełną wyrozumiałości i wrażliwości na swoje potrzeby.